ODCINEK III – „WIELKA, NOWOCZESNA PALARNIA KAWY”

Wiosna zawsze zachęca do spacerów i podobnie było ponad sto lat temu, gdy powstawała nasza piękna kamienica. Jej mieszkańcy chętnie korzystali z atrakcji w sąsiedztwie, a tych z pewnością nie brakowało.

Bydgoszcz sprzed wieku opisywana jest jako pachnącą kawą, przyprawami i cygarami rodzimej produkcji. Pierwsza ich fabryka powstała w ówczesnym Brombergu w 1848 i była ….….najstarszą i jednocześnie pierwszą na późniejszych ziemiach polskich. Pokazuje to jak wyrafinowany gust mieli mieszkańcy XIX i początków XX wieku.

Słoneczny, wiosenny dzień dobrze jednak zacząć kawą, a jak kawa to najlepiej bezpośrednio z palarni. Jedna z nich znajdowała się zaraz obok naszego budynku, bo pod numerem 56. „WIELKA, NOWOCZESNA PALARNIA KAWY”, bo tak reklamował ją ówczesny właściciel W. J. Łuczkowski polecała „codziennie świeżo palone kawy po cenach reklamowych”. Kawiarni było w Bydgoszczy mnóstwo. Nie tylko na samej Dworcowej, ale w całym centrum. Sporo z tego dziedzictwa jakości w Bydgoszczy pozostało do dziś. Mamy w naszym mieście nie tylko niedawnych mistrzów Polski w paleniu kawy, ale samego mistrza świata oraz zdobywcę trzeciego miejsca na naszym globie. Aromatyczna kawa nadal pozostaje więc powodem dla którego warto odwiedzić Bydgoszcz, a nawet w niej zamieszkać.

Jeśli kawę wypiliśmy w romantycznym towarzystwie, to warto zabrać naszą uroczą damę do „Największego domu handlowego dla jubilerów i zegarmistrzów w Polsce” Kazimierza Kwiecińskiego, mieszczącego się na Dworcowej 39, na rogu z ulicą Marcinkowskiego. Właściciel swoje luksusowe wyroby sygnował charakterystycznym znakiem firmowym „KK”.

Cała Dworcowa to ogromny asortyment produktów, zwieńczony niezwykle nowoczesnym domem handlowym „Kaufhaus Conitzer & Söhne”, zaprojektowanym tak jak i nasza kamienica przez berlińskiego architekta Otto Walthera. Do tej bliźniaczej ikony jeszcze jednak powrócimy.

Gdzie najlepiej pomieścić świeżo nabyte produkty? Oczywiście w eleganckich meblach, po które każdy z zamożniejszych mieszkańców miasta kierował się także na Dworcową. To tu mieściła się „FABRYKA MEBLI WYŚCIEŁANYCH” Ottona Pfefferkorna. Specjalizacją manufaktury były luksusowe meble do gabinetów, salonów i jadalni. Powstawały tutaj min. cenione przez klientów kanapy, sofy, szezlongi oraz krzesła. Dziś antyki tej marki są białymi krukami, wzbogacającymi współczesne wnętrza.

Wybudowana według projektu Fritza Weidnera „meblarska” kamienica ciągnęła się aż do ulicy Podolskiej. Mieściła biura i sklep firmowy w którym zaaranżowanych zostało blisko 200 pokoi. Coś Wam taki biznesowy pomysł na salon meblowy przypomina? Z tej fabryki wywodzą się późniejsze Bydgoskie Fabryki Mebli, znane nawet w PRL ze świetnego designu.

Dynamiczny rozwój firmy spowodował, że właściciel mógł sobie pozwolić na budowę ogromnej kamienicy na Placu Teatralnym, dzisiaj znanej jako Savoy. Dworcowa to zatem prawdziwa kuźnia bydgoskich marek. Kolejny przykład mamy pod numerem 49, gdzie Wilhelm Tornow założył zakład rowerów i maszyn do szycia, przekształcony później w „FABRYKĘ ROWERÓW I MOTOCYKLI TORNEDO”. Rowery tej produkcji odniosły szereg zwycięstw w wyścigach kolarskich, a wytwórnia reklamowała się jako „największa fabryka rowerów w Polsce”. Jeśli zastanawiacie się skąd wywodzi się późniejsza bydgoska marka ROMET, to już znacie jej protoplastę. Są jednak napoje, po których na rower wsiadać nie wypada, a wręcz nie i to właśnie m.in. im i innym używkom będzie poświęcony kolejny odcinek.

źródło fotografii: Palarnia Kawy – dzis Dworcowa 56 – (fot: fotopolska.eu)

ODCINEK II – SĄSIEDZTWO DWORCOWEJ 67

Sąsiedztwo od początku nasz budynek miał znakomite, ale jeśli właśnie pomyśleliście o zbudowanej w stylu historyzmu, nawiązującej do niderlandzkiego manieryzmu Dyrekcji Kolei…..to musicie poczekać na odcinek specjalnie jej poświęcony.

Dzisiaj opowiemy natomiast o dwóch braciach, którzy w 1872 roku zwodowali na Brdzie pierwszą jednostkę pływającą z autopilotem – taki XIX wieczny high tech. To właśnie oni zbudowali sąsiadujący z nami budynek, widoczny na lewo od frontu Dworcowej 67 a obecnie zajmowany przez archiwum, czyli Dworcową 65. Charakterystyczny obiekt powstał jako Willa Braci Wulffów. Wspomniani Teodor i Adolf, w 1865 roku stworzyli w naszym mieście pierwszą, rzeczną stocznię wraz z zakładem budowy konstrukcji stalowych, zajmującą obszar przy skrzyżowaniu dzisiejszej Dworcowej i Królowej Jadwigi. Przy okazji nadmienić warto, że nazwa ulicy jak i mostu na niej usytuowanego na cześć brytyjskiej Królowej Wiktorii nie była przypadkowa. Stworzyła ona co prawda także największe imperium w historii ludzkości, ale co nie mniej ważne w przypadku Bydgoszczy, miała korzenie niemieckie i dlatego też spotkał ją zaszczyt objęcia tegoż patronatu. Wracając do pionierskiego rodzeństwa Wulff, to właśnie oni wraz z min. znanym, bydgoskim bankierem Lewinem Louisem Aronsohnem (miłośnikiem nagich posągów*) zapoczątkowali w ówczesnym Brombergu wspomniane „statki z autopilotem” czyli holowniki łańcuchowe. Pierwszym z nich był statek rzeczny, parowy z napędem łańcuchowym – „Germania”, służący do holowania barek i tratew na Brdzie. Nasza rzeka była jedyną na terenach dzisiejszej Polski, na której wykorzystywano te unikalną technologię. Jej zastosowanie wynikało z konieczności transportu tratew pod prąd od Brdyujścia do śluzy Miejskiej czyli w rejony dzisiejszej opery. Holownik poruszał się za pomocą kilkukilometrowego łańcuchu położonego na dnie i wyciąganego na pokład za pomocą maszyny parowej. Podnoszony z rzeki nawijał się na bęben ciągnąc cały holownik. Właśnie dzięki temu XIX wieczny statek poruszał się niemalże jak na autopilocie. Dziś transport drewna mógłby się wydawać małoistotny, ale w XIX wieku nie istniał plastik i drewno było dla gospodarki jego odpowiednikiem. Bez niego nie było stropów budynków, schodów, broni, automobili, aeroplanów, wagonów mebli czy instrumentów muzycznych. Fortepiany Sommerfelda, luksusowe meble Otto Pffeferkorna, czy inne ważne i prestiżowe bydgoskie marki ówczesnych czasów (swoją drogą często zlokalizowane także przy Dworcowej), mogłyby nie odnieść swojego sukcesu gdyby nie doskonała dostępność surowca na którym bazowały.Łącznie w XIX wiecznej Bydgoszczy nad Brdą znajdowało się 12 tartaków z portami rzecznymi i około 80 zakładów stolarskich dających pracę tysiącom robotników. Korzystały z transportu dzięki produktom stoczni Wulff. Zakład ten zbudował także piękną, stalową konstrukcję Mostu Cesarskiego (poprzednik Bernardyńskiego).

Mamy nadzieję, że od dziś sąsiadujący z nami budynek dzisiejszego archiwum utkwić w Waszej pamięci jako willa Braci Wulff – współtwórców potęgi bydgoskiego przemysłu. W następnym odcinku spacerując po Dworcowej sprzed wieku pójdziemy do palarni kawy, skosztujemy trochę lokalnego piwa czy mocniejszych destylatów. Mamy także nadzieję zabrać Was na wyjątkowe zakupy. *Wspomniany w tekście Lewin Louis Aronsohn, był także w 1910 roku fundatorem posągu „Łuczniczki”, dzieła Ferdinanda Lepckego z 1910 r. – uznawanego za symbol miasta.