Sąsiedztwo od początku nasz budynek miał znakomite, ale jeśli właśnie pomyśleliście o zbudowanej w stylu historyzmu, nawiązującej do niderlandzkiego manieryzmu Dyrekcji Kolei…..to musicie poczekać na odcinek specjalnie jej poświęcony.

Dzisiaj opowiemy natomiast o dwóch braciach, którzy w 1872 roku zwodowali na Brdzie pierwszą jednostkę pływającą z autopilotem – taki XIX wieczny high tech. To właśnie oni zbudowali sąsiadujący z nami budynek, widoczny na lewo od frontu Dworcowej 67 a obecnie zajmowany przez archiwum, czyli Dworcową 65. Charakterystyczny obiekt powstał jako Willa Braci Wulffów. Wspomniani Teodor i Adolf, w 1865 roku stworzyli w naszym mieście pierwszą, rzeczną stocznię wraz z zakładem budowy konstrukcji stalowych, zajmującą obszar przy skrzyżowaniu dzisiejszej Dworcowej i Królowej Jadwigi. Przy okazji nadmienić warto, że nazwa ulicy jak i mostu na niej usytuowanego na cześć brytyjskiej Królowej Wiktorii nie była przypadkowa. Stworzyła ona co prawda także największe imperium w historii ludzkości, ale co nie mniej ważne w przypadku Bydgoszczy, miała korzenie niemieckie i dlatego też spotkał ją zaszczyt objęcia tegoż patronatu. Wracając do pionierskiego rodzeństwa Wulff, to właśnie oni wraz z min. znanym, bydgoskim bankierem Lewinem Louisem Aronsohnem (miłośnikiem nagich posągów*) zapoczątkowali w ówczesnym Brombergu wspomniane „statki z autopilotem” czyli holowniki łańcuchowe. Pierwszym z nich był statek rzeczny, parowy z napędem łańcuchowym – „Germania”, służący do holowania barek i tratew na Brdzie. Nasza rzeka była jedyną na terenach dzisiejszej Polski, na której wykorzystywano te unikalną technologię. Jej zastosowanie wynikało z konieczności transportu tratew pod prąd od Brdyujścia do śluzy Miejskiej czyli w rejony dzisiejszej opery. Holownik poruszał się za pomocą kilkukilometrowego łańcuchu położonego na dnie i wyciąganego na pokład za pomocą maszyny parowej. Podnoszony z rzeki nawijał się na bęben ciągnąc cały holownik. Właśnie dzięki temu XIX wieczny statek poruszał się niemalże jak na autopilocie. Dziś transport drewna mógłby się wydawać małoistotny, ale w XIX wieku nie istniał plastik i drewno było dla gospodarki jego odpowiednikiem. Bez niego nie było stropów budynków, schodów, broni, automobili, aeroplanów, wagonów mebli czy instrumentów muzycznych. Fortepiany Sommerfelda, luksusowe meble Otto Pffeferkorna, czy inne ważne i prestiżowe bydgoskie marki ówczesnych czasów (swoją drogą często zlokalizowane także przy Dworcowej), mogłyby nie odnieść swojego sukcesu gdyby nie doskonała dostępność surowca na którym bazowały.Łącznie w XIX wiecznej Bydgoszczy nad Brdą znajdowało się 12 tartaków z portami rzecznymi i około 80 zakładów stolarskich dających pracę tysiącom robotników. Korzystały z transportu dzięki produktom stoczni Wulff. Zakład ten zbudował także piękną, stalową konstrukcję Mostu Cesarskiego (poprzednik Bernardyńskiego).

Mamy nadzieję, że od dziś sąsiadujący z nami budynek dzisiejszego archiwum utkwić w Waszej pamięci jako willa Braci Wulff – współtwórców potęgi bydgoskiego przemysłu. W następnym odcinku spacerując po Dworcowej sprzed wieku pójdziemy do palarni kawy, skosztujemy trochę lokalnego piwa czy mocniejszych destylatów. Mamy także nadzieję zabrać Was na wyjątkowe zakupy. *Wspomniany w tekście Lewin Louis Aronsohn, był także w 1910 roku fundatorem posągu „Łuczniczki”, dzieła Ferdinanda Lepckego z 1910 r. – uznawanego za symbol miasta.

Polecane